Pewnego razu Urszula miała urodziny. Agent Hawrolisov we współpracy z, jakże anonimowym, H. Kampfem z "Koniodelfin Comedy Duo" postanowili zrobić jej niespodziankę.
Zabrali się do pracy.

Okazało się to znacznie trudniejsze niż można było przypuszczać. Harowali przez wiele godzin. Rwali włosy z głowy szukając natchnienia. Czasem działało, czasem nie. Do pomocy użyto zaawansowanej technologii.


Agent H. nie okazał zadowolenia, ale było już za późno. Agentka L. i Pan Roman nawiązali nić porozumienia. A potem całą włóczkę.


Jednak nic to! Prace ukończono w terminie. Czego dowodem może być radość Urszuli i zaproszonych gości.


Stasiu, bo tak został przez właścicielkę nazwany nasz dzielny prezent od razu zlał się z otoczeniem zgodnie z 6. Poprawką do 4. Dyrektywy komisji Mechanicznej "O żywotach i zasadach postępowania Robotów wykonanych z materiałów łatwopalnych"


H.
ale faaaajne...
OdpowiedzUsuńa co trzeba zrobic, zeby zasluzyc na taki prezent?
gratuluje pomyslu i determinacji :)
czekam z niecierpliwoscia na kolejne relacje z przedsiewziec Hawrolisova! pozdr :)
Hej! Staszek mi opowiadał, że przybył z planety tekturandii, że jego ojciec - Roman Lisohavr, wysłał go w podróż na odległą niebieską planetę, żeby zbadał niezwykłą substancję, w ich kraju nazywaną kleikiem magika, ale tak mu się spodobało na półce, gdzie zwykle siedzi i popycha pierdoły z duszkiem, że został. A tu mi chcecie wmówić, że on wyszedł z Cada i ktoś go ot tak skleił? Co to to nie! Powiedziałam Staszkowi Waszą opowieść to się zaśmiał i zaśpiewał Sto lat. Ale z was łobuzy, Havrolisy i Koniodelfiny!
OdpowiedzUsuńMal - należy być TU ,-)
OdpowiedzUsuńdziękujemy bardzo!
my też czekamy z niecierpliwością
nawet jeszcze większą ,-D